W szkołach prowadzonych przez Lublin galowe ubranie założy dziś ponad 44 tys. uczennic i uczniów. Jedną z nich jest Alicja, drugoklasistka w III Liceum Ogólnokształcącym im. Unii Lubelskiej. Jak mówi, oceny na świadectwie nie są zbieżne z jej poziomem umiejętności, ale pod tym względem miniony rok szkolny nie należał do wyjątków. Pod każdym innym – owszem.
– Chyba najlepiej określa go słowo „chaos” – twierdzi. – Zajęcia raz stacjonarnie, raz zdalnie, ciągle coś się zmieniało i można się było pogubić. Bardzo brakowało mi jakiejś rutyny, zdecydowanie łatwo nie było – mówi. Wakacje to dla niej wolne od szkoły, ale nie od nauki, bo chce poświęcić trochę czasu na przygotowania do próbnych matur. Odpoczynek wybiera aktywny: wolontariat w dużych dawkach i warsztaty.
Ten rok szkolny upłynął pod znakiem dwóch wyzwań: pandemii i wojny. Trudno podliczyć, przez ile czasu uczniowie udawali się na lekcje przed ekrany komputera, ponieważ poza postanowieniami ministra edukacji decydowały o tym przypadki zakażenia COVID-19 wykryte w danej klasie. Pierwsza szkoła na Lubelszczyźnie odnotowała kwarantannę sześć dni po stacjonarnym rozpoczęciu roku. Wojna w Ukrainie natomiast sprawiła, że tylko w Lublinie lista obecności wydłużyła się o 1720 ukraińskich nazwisk.
– To był trudny rok, bo popandemiczny, przyzwyczajaliśmy się do siebie nawzajem. Zaskoczyła nas też oczywiście sytuacja w Ukrainie: dołączyli do nas uczniowie z tamtych szkół, trzeba było się nimi zaopiekować i podjąć próbę sklasyfikowania. Największy problem mieli właśnie z moim przedmiotem – mówi Anna Zielińska, polonistka ze Szkoły Podstawowej nr 18 im. Macieja Rataja.
W zawodzie pracuje od 21 lat i podkreśla, że szkoła to nie tylko lekcje, ale też zawiązywanie przyjaźni i reagowanie na problemy na bieżąco.
Podobne zdanie w kwestii relacji mają Gabrysia, Pola i Zuzia, trzecioklasistki z „osiemnastki”.
– Zdalne lekcje wspominamy dobrze, ale wolałyśmy chodzić do szkoły. Możemy się spotkać z przyjaciółmi i wariować na przerwach – mówią dziewczyny.
Nie wszyscy uczniowie z Lublina usłyszą dziś ostatni dzwonek. W VI Liceum Ogólnokształcącym zabrzmiał on przed maturami, czyli prawie dwa miesiące przed zakończeniem roku.
– W tym roku, jak zawsze, wyłączyliśmy dzwonki na czas egzaminów. Wiadomo, ten dźwięk przeszkadza, czasami rozprasza, dlatego na czas matur dzwonków nie ma. Po tegorocznych egzaminach przyszedł do mnie samorząd szkolny i zapytał: a może zostawimy wyłączony dzwonek do końca roku szkolnego? – mówi Marzena Kamińska, dyrektorka VI Liceum Ogólnokształcącego im. Hugona Kołłątaja przy ul. Mickiewicza. Jakie to rozwiązanie przynosi korzyści? – Dzwonek to alarmujący dźwięk, nagle wszystkie drzwi się otwierają, robi się hałas. Teraz odczuwalny jest spokój. Na początku niektórym trudno było „znaleźć się” w czasie, nie wiedzieli, kiedy zaczynają się lekcje. Ale za to z końcem lekcji nigdy nie było problemu – śmieje się dyrektorka.
- Byliście na meczu żużlowców? Zobaczcie zdjęcia kibiców
- To były najlepsze flaczki! Wielki festiwal wrócił po dwuletniej przerwie. Fotorelacja
- Przygoda z tatą. Tak wyglądała ogólnopolska gra miejska w Lublinie. Fotorelacja
- Para żyraf podbija serca mieszkańców Zamościa i turystów
- Lublin. „Kaniorowcy” wystąpili w Muszli Koncertowej Ogrodu Saskiego. Fotorelacja
- Beniaminek się postawił, ale Motor znowu zwycięski (ZDJĘCIA)
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?