Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Syn praktykant pomagał ojcu przy operacjach? Są zarzuty

Joanna Nowicka
Syn praktykant pomagał ojcu przy operacjach? Są zarzuty
Syn praktykant pomagał ojcu przy operacjach? Są zarzuty Joanna Urbaniec, Polska Press
Prokuratura w Zamościu skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko byłemu ordynatorowi w szpitalu w Tomaszowie Lubelskim. Chodzi o wydarzenia sprzed dwóch lat, gdy Bernardowi Ż. w przeprowadzanych operacjach miał asystować jego syn - student odbywający w szpitalu praktyki. On też usłyszał zarzuty.

Akt oskarżenia wpłynął do sądu 26 listopada. Zarówno Bernard Ż. jak i Jakub Ż. usłyszeli zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo śmierci lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pięciu pacjentów, których wspólnie operowali. Jakubowi Ż. grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Były ordynator może usłyszeć jeszcze wyższy wyrok:
- Bernard Ż., jako lekarz miał obowiązek opiekowania się w sposób szczególny osobą narażoną na niebezpieczeństwo. W takiej sytuacji odpowiedzialność wzrasta a kodeks karny przewiduje karę do 5 lat pozbawienia wolności - wyjaśnia Bartosz Wójcik, Prokurator Rejonowy w Zamościu.

Śledczy ustalili, że Jakub Ż. brał udział w operacjach nie jako obserwator, ale brał w nich czynny udział asystując ojcu. A do tego nie był uprawniony. W szpitalu przebywał na praktykach będąc studentem I roku fizjoterapii. Bernard Ż. i Jakub Ż. nie przyznają się do zarzucanych im czynów.

Cała sprawa wypłynęła pod koniec 2013 roku, gdy do dyrektora szpitala w Tomaszowie Lubelskim, wpłynął anonim. W tym podwładni ordynatora skarżyli, że Ż. stosuje wobec nich mobbing. Była też informacja o tym, że syn ordynatora uczestniczy czynnie w operacjach. Dyrektor szpitala, Andrzej Kaczor powołał komisję, która miała wyjaśnić sprawę. Wnioski były takie, że mobbingu nie było, ale Jakub Ż. faktycznie brał udział w operacjach. Bernard Ż. został zwolniony z pracy, ale - zdaniem sądu - za późno. Po odwołaniu ordynatora Sąd Pracy uznał, że były podstawy do dyscyplinarnego zwolnienia, ale dyrektor powinien rozwiązać umowę w terminie 30 dni od uzyskania informacji o zdarzeniu, czyli od dnia w którym wpłynął anonim. Andrzej Kaczor zrobił to później, bo - jak tłumaczy - nie uznał anonimu za wiarygodnie źródło informacji i chciał do zweryfikować. Z tego powodu szpital ma wypłacić ponad 20 tys. odszkodowania ordynatorowi. Dyrektor placówki odwołał się od tej decyzji i czeka na wyrok.

Na tym nie koniec kłopotów dla szpitala. Pacjenci, którzy byli operowani przez Jakuba Ż. żądają odszkodowania. W sumie kilkuset tys. zł. Argumentują, że ich zdrowie zostało narażone na niebezpieczeństwo. Proces jeszcze nie ruszył.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowlubelski.naszemiasto.pl Nasze Miasto